Zarządzanie wtopą
W anegdotach chętnie przywołujemy „wpadki” innych osób o swoich wspominając zdecydowanie rzadziej. Lub nawet nigdy.
To ja teraz przełamię ten trend i opowiem co nieco o swoich własnych publicznych kompromitacjach…
Ostatnie zebrania Rady Pedagogicznej, w których uczestniczyłam, nie były dla mnie zbyt szczęśliwe 🙁
I co najgorsze – na jednej katastrofie się nie skończyło!
Gadający telefon
Jako wielka fanka kursów i szkoleń online, webinarów oraz wszelkiej maści internetowego nauczania na bieżąco uczestniczę w edukacyjnych działaniach w mediach społecznościowych, a także jestem aktywną użytkowniczką różnych szkoleniowych platform internetowych. Non stop przychodzą mi powiadomienia, że właśnie zaczął się webinar albo live lub migota przypominajka, że czas na realizację kolejnego modułu szkolenia.
Rady Pedagogiczne trwają po kilka godzin – są to zazwyczaj strategiczne godziny dla matki (15-20), której trudniej jest wówczas kontrolować czy: średnia córka wróciła ze szkoły i na pewno zjadła w tej szkole obiad, najstarsza córka wróciła ze szkoły i czy wyprowadziła psa i odebrała najmłodszą córkę z przedszkola, najmłodsza córka jest grzeczna i pozwala starszym odrabiać zadania, z pracy wrócił już mąż i teraz niech on to wszystko ogarnia.
Zatem rozumiesz, że podczas trwania Rady Pedagogicznej muszę zerkać na telefon, by mieć na bieżąco te wszystkie informacje…
No, ale oprócz tych ważnych życiowo wiadomości przychodzą do mnie również wspomniane wcześniej powiadomienia i przypominajki.
Podczas niedawnej Rady Pedagogicznej przyszło do mnie takie powiadomienie, które nieopatrznie otworzyłam… I wtedy – z zgrozo! Na cały regulator po sali rozległo się donośne:
Minęła 19.00! Czas na ćwiczenie ręki – przygotujcie pisaki! Dajcie znać czy mnie słyszycie i widzicie!
Tak! Zaczął się live w grupie rysunkowej! Czerwona jak burak ze stresu nie mogłam trafić palcem w telefon, żeby to wyłączyć…
Ale wiesz co? To wcale jeszcze nie było najgorsze. Zgromadzeni na sali po prostu się pouśmiechali i potraktowali całe zdarzenie jako taki „przerywnik”.
Bo najgorsze miało dopiero nastąpić!
Na następnej Radzie Pedagogicznej (tak, dobrze czytasz – na następnej!!!) sytuacja się powtórzyła:
Migotanie telefonu. Szybkie odblokowanie i kliknięcie w to, co tak miga. I już całe grono pedagogiczne słucha tekstu:
Cześć! Witaj w lekcji pierwszej, na której dowiesz nieco więcej o LinkedIn!
Taka wpadka drugi raz z rzędu!
Na domiar złego w szkole uczę dwóch przedmiotów:
Wiedzy o kulturze – więc nie powinnam zachowywać się przecież w tak niekulturalny sposób i korzystać z telefonu podczas zebrania.
Edukacji medialnej – więc powinnam pamiętać o tym, że wyciszenie dźwięku dzwonka i alarmów w telefonie nie jest równoznaczne z wyciszeniem dźwięków wszystkich aplikacji!
Straszne, prawda?
Wypadki chodzą po ludziach…
… a wtopy zdarzają się każdemu. Przytoczenie tej historii ma dla mnie w jakimś sensie wymiar terapeutyczny. Przepracowuję trochę w ten sposób wielki wstyd jakiego się ostatnio najadłam.
Ale wiesz co?
Niepowodzenia i kompromitujące sytuacje mogą mieć i dobre strony! Naprawdę!
Jeśli nie wierzysz, to zaraz się przekonasz.
Zaszczep się!
Porażki i błędy popełniane „na scenie” (czyli przy udziale świadków) mają w sobie wiele dobrej mocy. Po pierwsze wiesz już czego i jak NIE ROBIĆ. Wtopa wzbogaca cię o tę cenną wiedzę.
Zawsze też myśl o swoich niepowodzeniach jako o czymś, co cię wzmocni na przyszłość.
Kiedy przydarzy ci się jakaś kompromitująca sytuacja, pomyśl:
- Czego cię ona mogła nauczyć?
- Czy dała ci ona wiedzę o tym jak zabezpieczyć się przed podobnymi zdarzeniami?
- Czy potrafisz z tego błędu jakoś skorzystać?
- Jaki wniosek możesz wyciągnąć z porażki, która ci się przytrafiła?
Porażka jest okazją do tego, żeby zaczynać od nowa w sposób bardziej inteligentny.
Henry Ford
Takich motywujących cytatów wychwalających zalety porażek jest wiele. Znasz na pewno anegdotki i historie opowiadające o tym jak wiele wpadek zaliczyły znane i cenione osoby zanim mogły świętować sukces: Walt Disney, Michael Jordan, Joan K. Rowling i wiele, wiele innych.
Zatem wiesz już, że z błędów i niepowodzeń możesz się wiele nauczyć. Ale co oprócz wiedzy mogą ci one jeszcze dać?
Bardzo ważną rzecz: umiejętność radzenia sobie z obciążeniem emocjonalnym.
Nie lubimy ponosić porażek publicznie, nie lubimy o nich opowiadać, nie chwalimy się nimi.
Dlaczego?
Bo nas zawstydzają, bo ucierpieć na nich może nasz wizerunek, bo stracimy reputację, na którą czasem pracowało się wiele lat.
To bardzo trudne pod względem emocjonalnym przeżycia. Intensywność i dramatyczność takich doświadczeń będzie dla ciebie mniej szkodliwa, mniej destrukcyjna, jeśli wcześniej będziesz mieć na swoim koncie parę porażek. Bo wtopa, wstydliwy błąd, klapa, fiasko – i jak to jeszcze nazwiesz – jest rodzajem EMOCJONALNEJ SZCZEPIONKI. Uodporni cię.
F*ck-up Nights – opowiedz mi o swojej porażce
Właśnie uodporniający i edukacyjny potencjał wpadek zauważyło pięciu młodych mieszkańców Meksyku, którzy w 2012 roku zorganizowali wieczorne spotkanie, podczas którego uczestnicy rozmawiali ze sobą o swoich klapach i kompromitacjach. Po co? Bo wiele można nauczyć się z własnych błędów, ale jeszcze więcej z cudzych (nikt z nas sam nie popełni przecież wszystkich możliwych błędów!). W większym gronie łatwiej jest też znaleźć rozwiązanie trudnej sytuacji i skorzystać z niego, gdyby coś podobnego miało się powtórzyć.
F*ck-Up Nights to dziś wielka międzynarodowa społeczność działająca w ponad 250 miastach na świecie, także w Polsce. Podczas spotkań ludzie opowiadają o swoich niepowodzeniach – co pozwala im na swoiste „przepracowanie traumy”. Uczą się także wzajemnie ze swoich doświadczeń życiowych i zawodowych katastrof – co pozwala im na zabezpieczenie się przed podobnymi błędami w przyszłości.
Zainteresowała cię ta inicjatywa? Zapoznaj się z nią, z jej misją i badaniami (tak – ta społeczność robi na temat wtop poważne badania i wydaje o nich poważne książki!) bliżej: więcej informacji znajdziesz TUTAJ.
Możesz też poszukać lokalnych polskich społeczności F*ck-Up Nights, które działają prężnie na Facebooku i LinkedIn.
Wtopa – co robić?
No dobrze, wiesz już, że wszelkie niewypały, klapy, przegrane, niefarty i porażki możesz przekuć w coś dobrego. Ale przecież nie myślisz o tym dokładnie w momencie kiedy się wydarzają (i w kilka minut później), a takie przeżycia – jak już wspomniałam wcześniej – są przecież bardzo obciążające emocjonalnie i psychicznie. Co zatem zrobić, gdy przydarza nam się kompromitacja? Jak zareagować, żeby jakoś przetrwać tę straszną chwilę wstydu?
Oto kilka praktycznych rad:
Przyznaj się do błędu
Jeśli zdarzyło ci się coś zawalić, popełnić kompromitujący błąd, to miej tę odwagę i przyznaj się do tego – „weź to na klatę”. Nie zwalaj wszystkiego na niesprzyjające okoliczności, na pogodę, a już z pewnością nie na inne osoby! Weź odpowiedzialność za spowodowaną przez siebie katastrofę.
Korona z pewnością ci z głowy nie spadnie – a kto wie: być może nawet mocniej się na niej osadzi?
Przyznanie się do błędu utnie wszelkie spekulacje, rozładuje napięcie i pomoże uniknąć złej atmosfery poszukiwania „kozła ofiarnego”. Bo niestety ludzie mają taką potrzebę – jak jest porażka, to musi być też winny. Jeśli nie przyznasz się ty, to być może oskarżenie padnie na kogoś przypadkowego. A tego nie chcesz, prawda?
Przeproś
Czasem nie pozostaje nic innego jak po prostu przeprosić. Nie ma miejsca na żadne kombinacje i próby wyciśnięcia z wpadki jakiejkolwiek korzyści. Wtedy przeprosiny to jedyny sposób, by zachować godność. Tak było w przypadku mojej „przygody” z telefonem. Sytuacja spowodowana przeze mnie zakłóciła przebieg Rady, przerwała też wystąpienie pani dyrektor, dlatego oprócz głośnego „przepraszam” adresowanego do wszystkich zebranych, czułam się w obowiązku podejść po spotkaniu do dyrekcji i skierować przeprosiny bezpośrednio do niej.
Zażartuj, zdystansuj się
Jeśli wtopa nie jest wielkiego kalibru, możesz spróbować obrócić całą sytuację w żart. Większość wpadek wygląda na straszne tylko w momencie kiedy się wydarzają – później okazuje się, że koniec końców były po prostu śmieszne. Może uda ci się przyspieszyć to odkrycie?
Takie zdystansowanie się pomoże ci z pewnością nie popaść w emocjonalną panikę, poza tym ludzie potrafiący śmiać się z samych siebie są prawdziwym skarbem – bądź więc jedną z takich osób!
Zmień temat
Jak już się przyznasz, przeprosisz i być może obrócisz całą sytuację w żart, to po prostu idź dalej naprzód. Nie analizuj swojej porażki, uwolnij od niej obecnych przy niej świadków i … zmień temat. Pozwól życiu płynąć dalej.
Czego lepiej unikać? Moim zdaniem tego:
Nigdy nie udawaj, że nic się nie stało
Bo zawsze może się okazać, że jednak dla kogoś to było COŚ. Twoje przejście nad taką sytuacją do porządku dziennego może zostać odczytane jako brak odwagi, próba ukrycia czegoś, czy może nawet oznaka twojego zakłamania.
Jeśli boisz się utraty dobrego wizerunku, to pamiętaj, że pod tym względem od samej wtopy gorsza jest nieumiejętność i niechęć przyznania się do błędu.
Nie przepraszaj w imieniu innych
Chodzi tutaj o innych dorosłych. Pamiętaj, że ponosisz odpowiedzialność jedynie za siebie.
Kiedy zaczniesz przepraszać za inną dorosłą osobę, to tak jakby ona nie mogła odpowiadać za siebie, jakby była w pewnym sensie ubezwłasnowolniona. Lepiej, by każdy przepraszał za siebie.
Przepraszać możesz jedynie za błędy i wpadki: swoich niepełnoletnich dzieci, niesamodzielnych dorosłych, którymi się opiekujesz.
Oczywiście odpowiadasz też za szkody, które wyrządzą znajdujące się pod twoją opieką zwierzęta.
Jeśli zainteresował cię ten temat, to polecam ci dwie inspirujące pozycje:
- Erik Kessels „Ale wtopa!”
- Rafał Żak „Jak dobrze popełniać błędy”
Znajdziesz w nich mnóstwo anegdotek o porażkach, wiele cytatów i pomysłów na to jak przekuć porażkę w coś pozytywnego – czasem nawet w sukces!