Kreanikacja Joanna Rzońca

Pożegnania

Może znasz tę piosenkę Bułata Okudżawy:

Płacze dziewczynka, balon uciekł jej
Ludzie mówią: Nie płacz!

A balonik hen!

Płacze dziewczyna (…)

Płacze kobieta (…)

Płacze staruszka (…)

A balonik wrócił i niebieski jest!

A mój balonik był żółty. I już nie wróci…

 

Wiedza… o czym?

Wiedza o kulturze. Tak się nazywał przedmiot, którego zajęcia przez 15 lat prowadziłam pracując w liceum.

Pojawił się w trzyletnim liceum i wraz z trzyletnim liceum zniknął.

Miał wiele słabych stron. Był przedmiotem niematuralnym, w związku z czym przez część osób był postrzegany jako zajęcia „niepoważne”.

Wiem, że w wielu szkołach traktowany był trochę jak taka „zapchajdziura” do łatania nauczycielskich etatów.

Po reformie w 2012 roku mógł być nauczany jedynie w pierwszej klasie i w wymiarze jednej godziny w tygodniu. Co można z uczniami zrobić mając do dyspozycji jedynie godzinę w tygodniu i tylko przez jeden rok szkolny? No właśnie – niektórzy wychodzili z założenia, że właściwie to nic.

Ale słabości czasem okazują się siłą. Wiedzy o kulturze nie można było zdawać na egzaminie maturalnym, więc ja – jako nauczyciel przedmiotu – nie musiałam robić wszystkiego pod dyktando testów i wyników egzaminacyjnych. Mogłam sobie pozwolić na eksperymenty. Miałam zdecydowanie więcej swobody w realizacji tematów niż moi koledzy poloniści czy matematycy.

I korzystałam z tego 🙂

Miałam to szczęście, że przedmiot był zgodny z moim kierunkowym wykształceniem. Do szkoły trafiłam z myślą właśnie o WOKu. I wkładałam w to całe serce.

Reforma likwidująca gimnazja zrobiła też reorganizację pracy w czteroletnim liceum. W „nowych” szkołach średnich nie znalazło się już miejsca na WOK.

Pożegnaj mnie radośnie

Jest czerwiec 2020 r. Właśnie skończyłam prowadzić ostatnią w swoim życiu lekcję wiedzy o kulturze. Zdalną lekcję – machałam do uczniów na pożegnanie do kamerki.

Takie czasy.

Tak, czuję smutek.

Towarzyszył mi przez ostatnie tygodnie i rósł w miarę jak zbliżała się ta ostateczna data.

Te ostatnie dni skłoniły mnie jednak do szerszej refleksji nad zjawiskiem pożegnania.

A pożegnania nie muszą być smutne. Albo inaczej: mogą być nie tylko smutne.

Radosna trumna

Możesz myśleć o mnie co chcesz, ale pożegnania kojarzą mi się przede wszystkim z… pogrzebem. Pewnie dlatego, że pogrzeb jest bardzo wyrazistym rytuałem pożegnalnym

Nie zdziw się więc, że wszystkie przykłady poniżej dotyczą właśnie pogrzebów 😉

Jednym z najbardziej charakterystycznych atrybutów rytuału pogrzebowego jest trumna.

W cywilizacji zachodniej wygląd trumny jest adekwatny do nastroju ceremonii pogrzebowej – łoże, w którym człowiek kładzie się na wieczny spoczynek jest więc zazwyczaj eleganckie i poważne.

Są jednak kraje, w których trumna to prawdziwy popis nie tylko kunsztu stolarskiego, ale i fantazji! Ghana słynie z niekonwencjonalnych (niekonwencjonalnych oczywiście dla ludzi Zachodu) trumien, które wyglądają jak dzieła sztuki a często są też pełne humoru 🙂

Zmarły był strażakiem? Niech spocznie w wozie strażackim! Nieboszczka sprzedawała telefony komórkowe? Trumna w kształcie smartfona będzie dla niej w sam raz! A może rodzina żegna kogoś, komu nie udało się zrealizować marzenia o wzbiciu się w przestworza? Niechże więc w tę ostatnią podróż zmarły wybierze się swoim prywatnym samolotem…

Trumny wiele tu  mówią o człowieku, jego życiu, tęsknotach i planach. Są przy tym barwne, pełne fantazji – po prostu radosne!

Wytwarzanie wymyślnych trumien na masową skalę zaczęło się w Ghanie w latach 60. XX wieku, ale tak naprawdę korzeni tego zjawiska można upatrywać w o wiele starszych tradycjach charakterystycznych dla ghandyjskiej kultury.

Radosny pogrzeb

Ale na tym nie koniec 🙂

Skoro piękne, kolorowe i radosne mogą być trumny, to zapewne i pogrzeby mogą być takie.

I !

Ghandyjskie ceremonie pożegnania zmarłego to swoiste święto – celebracja całego życia osoby, która odeszła. Są śpiewy i tańce, jest kolorowo, bo przecież główny bohater dnia właśnie odchodzi do lepszego świata.

Radosne pogrzeby wpisują się w tradycję liczącą sobie setki lat, jednak początek XXI wieku przyniósł w Ghanie kolejną innowację w obrębie tych ceremoniitańczących grabarzy. Na pomysł wprowadzenia takiej usługi wpadł w 2007 roku Benjamin Aidoo. Potrzebował on pieniędzy na opłacenie czesnego za studia i postanowił założyć firmę pogrzebową. Aby czymś wyróżnić się na tle konkurencji wpadł na pomysł uatrakcyjnienia ceremonii właśnie tańczącymi grabarzami, których przemarsz z trumną z domu zmarłego na cmentarz jest niezwykłym show: piękne stroje i wymyślna choreografia naprawdę robi wrażenie!

O firmie pogrzebowej Benjamina Aidoo stało się głośno za sprawą dokumentalnego filmu wyemitowanego przez telewizję BBC w roku 2017.

Ale prawdziwą sławę tańczący grabarze z Ghany zyskali na wiosnę 2020 roku, gdy na początku pandemii Internet zalała fala filmików oraz niezliczone memy z ich udziałem.

Sam Aidoo włączył się w nietypowy sposób w akcję promowania rozważnych postaw podczas epidemii koronawirusa poprzez hasło:

Zostań w domu lub zatańcz z nami!

(w domyśle – Ty będziesz tańczyć leżąc w trumnie)

Pośmiejmy się na pogrzebie!

Oczywiście ghandyjskie pogrzeby nie są jedynymi radosnymi ceremoniami pożegnania zmarłych. Takie uroczystości pełne radości i – jakkolwiek to dziwnie zabrzmi – życia znane są w wielu miejscach na świecie, choćby w Tajlandii.

Jednak pogrzeby w krajach zachodnich zazwyczaj są ceremoniami, którym towarzyszy powaga i smutek. Dlatego warto wspomnieć tu o wyjątkach 🙂

Pod koniec 2019 roku głośno było w mediach o pogrzebie Shaya Bradleya, byłego funkcjonariusza Irlandzkiej Obrony Terytorialnej. Bradley wiedział, że umrze i postanowił zaserwować swojej rodzinie nietypowy żart, w którego organizację wtajemniczył jedynie córkę i wnuczkę. Przygotował nagranie, które odtworzono podczas pogrzebu z głośników znajdujących się przy trumnie. Najpierw zdumiona, a później rozbawiona rodzina i grupa przyjaciół usłyszała po złożeniu trumny do ziemi okrzyki zmarłego oraz odgłosy stukania. Głos Bradleya najpierw domagał się w zabawny sposób, żeby go wypuścić z trumny, ale szybko zmienił przesłanie i zaczął śpiewać, że jednak naprawdę nie żyje i to jest prawdziwe pożegnanie.

Wesoły Cmentarz

Na koniec tego nietypowego przeglądu radosnych pożegnań nie może oczywiście zabraknąć wspomnienia o rumuńskim Wesołym Cmentarzu. Cmentarz jest ewenementem na skalę europejską i wielką atrakcją turystyczną. Znajduje przy cerkwi w miejscowości Săpânța w północnej części Rumunii, ok. 150 km od granicy Polski (w linii prostej).

Co wyróżnia cmentarz? Przede wszystkim kolorowe drewniane nagrobki z wyrzeźbionymi zabawnymi scenkami. Na wielu grobach znajdują się również dowcipne wierszyki i epitafia dotyczące życia i śmierci pochowanych.

Początek obecnej formy Wesołego Cmentarza sięga połowy lat 30. XX wieku i działalności miejscowego artysty Stana Ioana Pătrașa, który wykonał pierwsze nietypowe epitafium. A później nagrobków było więcej i więcej – obecnie to ponad 800 wesołych grobów.